 |
|
 |
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kangur radzieckii
Administrator
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stockholm
|
Wysłany: Wto 22:52, 27 Lis 2007 Temat postu: KAT-Swieży oddech |
|
|
Rok 2005 śląski Kat zamknął nową płytą. Mowa oczywiście o Kacie Luczyka. Bo Kat to dziś dwie grupy. Legendarny, klasyczny dla polskiego heavy metalu zespół przed dwoma laty rozpadł się na dwa obozy. Kat dowodzony przez wokalistę Romana Kostrzewskiego na razie gra tylko koncerty, na których wykonuje głównie stare przeboje. Kat gitarzysty Piotra Luczyka postawił na premierowy materiał. Przez kilkanaście miesięcy w ogóle nie grał koncertów. Na próbach doszlifowywał nowy skład i nowe piosenki. Z nagraną płytą pojechał do Los Angeles, by tam zrobić ostateczny mastering.
Przed kilkoma tygodniami ukazała się wreszcie płyta "Mind Cannibals". Jej największą niespodzianką jest oczywiście nowy wokalista. To Henry Beck, Ślązak od lat mieszkający w Niemczech. Fani metalu mogą go znać z grupy Pik, z którą grał u nas koncerty. Beck świetnie śpiewa, jest rasowym wokalistą heavymetalowym. Jego głos idealnie pasuje do nowych kompozycji Luczyka - nowoczesnych, bez kompleksów wpisujących się w popularne na świecie metalowym trendy. Ale te utwory nie powstały w ślepej pogoni za zmieniającymi się modami. Słychać, że obiema nogami stoją w metalowej klasyce. Mnóstwo tu produkcyjnych i aranżacyjnych smaczków. Całość brzmi bardzo mocno i nisko. Zarazem jest melodyjna. Zaczerpnięte z klasyki psychodelii efekty dodają muzyce nowych wymiarów, podobnie jak trybalne motywy w "Voodoo Time", smyczki w balladzie "I've Been Waiting" czy wykorzystanie orientalnych instrumentów (sitar w "Judas Kiss").
Wykonawca: Piotr Luczyk - Kat (gitara)
Data przeprowadzania wywiadu: 5.05.2006
Nowa płyta. Nowy skład. Nowa trasa. Słowem nowy Kat. Tak można określić to, co działo się w grupie w ciągu ostatniego roku po odejściu długoletniego wokalisty, Romana Kostrzewskiego. Zespół jednak nie zrywa definitywnie z przeszłością, czego dowodem są reedycje płyt "Oddech wymarłych światów" i "38 Minutes of Life". O nich, a także o wielu innych sprawach opowie trzon Kata, gitarzysta Piotr Luczyk.
rockmetal.pl: Reedycja "Oddechu wymarłych światów" zapowiadana była już od dosyć dawna. Dlaczego tak dużo czasu zajęło ponowne wydanie tej płyty?
Piotr Luczyk: Wyglądało to w ten sposób, że od grudnia zeszłego roku prowadziliśmy intensywne rozmowy z szefem Metal Mind, Tomkiem Dziubińskim i myślę, że trwało to szybko. Natomiast same zapowiedzi, wiele miesięcy wstecz, były jedynie wiadomością, że są takie chęci.
Ale pierwsze pogłoski o ponownym wydaniu tej płyty sięgają kilku lat wstecz. Pojawił się nawet pomysł, aby ten album nagrać jeszcze raz.
Tak. W związku z tym, że połowa praw należała do Metal Mind, a połowa do zespołu Kat, nie mogliśmy tej płyty wydać. Rozbiło się to w pewnym momencie o sprawę w sądzie, którą wygraliśmy i ani my, ani żadna firma nie mogliśmy tego materiału wydać osobno. Musieliśmy połączyć nasze siły. Po zmianie składu i wydaniu nowej płyty ("Mind Cannibals" - red.) wzrosło zainteresowanie zespołem Kat, a więc rozpoczęliśmy rozmowy o wznowieniu tamtych starych płyt.
Jak po tylu latach patrzysz na "Oddech wymarłych światów"?
Oceniam go bardzo dobrze. W tamtych czasach trudno było nagrać taką płytę, która po dwudziestu latach cieszyłaby się dużą popularnością i byłaby nadal na bardzo dobrym poziomie muzycznym. Dzisiaj ta płyta również byłaby mocną pozycją dla naszego zespołu, oczywiście gdyby nagrać ją w troszeczkę lepszych warunkach. Uważam, że jest to płyta, nie chwaląc się, bardzo dobra.
Czy masz jakieś szczególne wspomnienia z okresu nagrywania tej płyty?
To była nasza druga płyta, a w tamtych czasach bardzo trudno było nagrać album, a co dopiero go wydać. Zespół, który wydawał płyty, które ukazywały się w sklepach, to był zespół uznany, który musiał dość długo walczyć o swoją pozycję. Nam się w końcu udało. Drugą płytą musieliśmy udowodnić, że warto było wydawać pierwszą i myślę, że to udowodniliśmy. Pamiętam, że w studiu pracowaliśmy z przerwami - to była sesja składająca się z kilku części. To, co było dobre w tamtym czasie, to nie dość, że była bardzo dobra atmosfera w zespole, to jeszcze była fajna pogoda. Siedzieliśmy w studiu w Izabelinie, które znajduje się w willi, w lesie, i pomiędzy nagraniami utworów chodziliśmy sobie po parku. Były dwie knajpy, gdzie piliśmy piwko w bardzo miłych okolicznościach przyrody (śmiech). Wszystko było w porządku. Walczyliśmy głównie o to, żeby płyta była jak najlepsza. Całe nasze życie i wszystkie rozmowy sprowadzały się do jednego: żeby to zagrać tak, to zaśpiewać tak, żeby to brzmienie było takie a nie inne. Godzinami rozmawiałem z realizatorem nagrań, Andrzejem Puczyńskim, który jest teraz prezesem Universal Music Polska, o brzmieniu gitar. Ja mu pokazywałem na podstawie różnych płyt o co mi chodzi i razem kombinowaliśmy, żeby wyszło tak, jak miało wyjść. Oczywiście, teraz wiadomo, że można by to inaczej uzyskać, ale jak na tamte czasy myślę, że jest "okej".
Materiał został zaczerpnięty!!!!!!
|
|
Powrót do góry » |
|
 |
|
 |
drollo
Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wroclaw Płeć:
|
Wysłany: Śro 1:33, 28 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
no jestem pod wielkim wrażeniem, dziękuje Kangurze, zaraz sobie poszukam w sieci sciagne      
|
|
Powrót do góry » |
|
 |
drollo
Dołączył: 18 Paź 2007
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wroclaw Płeć:
|
Wysłany: Pią 2:06, 30 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
cieniutka płytka chlopakom wyszła........ nie plecam...... ble............
|
|
Powrót do góry » |
|
 |
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |
|
|
 |
|